Nareszcie!
Koniec z mieszanymi technikami walk w Nowym Jorku. Mogą się odbywać na widoku tak aby każdy mógł je zobaczyć tak jak w innych miastach XXI wieku. Wszystko to zajęło 18 lat. Starszy wice prezydent ds. regulacji Marc Ratner nigdy nie tracił swojego optymizmu. Być może Francja pójdzie podobnym śladem?
W czwartek ustawa pozwalająca zalegalizowąć MMA w stanie NY została poddana głosowaniu i przeszła, jednakże żeby być szczerym istniało kilka poważnych obaw związanych ze zorganizowaną przestępczością i porównywaniem sportu do gejowskiego pornola tylko z innym finałem. To wszystko było trochę dezorientujące. Jednak w jeden dzień po latach lobbingu, kampanii i wykresów kołowych pokazujących rachunek zysków i strat - tabu zeszło z tego sportu który mógł być oglądany na ogromnym ekranie Time Square - ale nie na żywo. To były prawdziwe ciemne czasy dla miejsca, która niegdyś była mekką walk.
W każdym razie ustawa przeszłą 113 do 25.
Uff.
To absurd kiedy pomyślisz jak daleko zaszło MMA od momentu kiedy UFC ostatnim razem chciało zorganizować event w Nowym Jorku w 1997 roku - kiedy ten sport był zbanowany. Na przykład mamy zestandaryzowany zasady, kategorie wagowe są skrupulatnie przestrzegane. Mamy globalnych sponsor w branży a wszystko jest realacjonowane w telewizji. Innymi słowy Nowy Jork właśnie pojawił się rano na imprezie rave przekopując się przez puste butelki i konfetti.
Bądźmy szczerzy, wszystko jest tak jak być powinno- Madison Square Garden zawsze był domem wielkich walk a w roku 2016 największa walki zostaną rozegrane w zasadach MMA. UFC, które wydało sporo pieniędzy przez lata uderzało głową w ściane. Wszystkie sesje pełne deja vu wreszcie się opłaciły.
UFC nie musi planować teoretycznych walk na Medison Square Gardem z ludźmi takimi jak Jon Jones. Po prostu ją bukują. Chris Weidman nie musi jechać do swojego drugiego domu w Vegas. Aljamain Sterling, Costas Philippou, albo nawet Liam McGeary I Marcos Galvao mogą po prostu wybrać metro zamiast samolotów.
Prawdę mówiąc w czwartek były chwile w których UFC mogło chcieć przemyśleć ponownie przynoszenie oktagonu do NY. Niektórym reprezentantom stanu brakowało podstawowej wiedzy - było kilka poważnych obaw związanych z walkami na gołe pięści do których dołącza się publika. Wszystko było bardzo dziwne.
Logika jednak zwyciężyła na końcu i każdy fan MMA powinien być zadowolony.
To już nie jest sen Frankiego Edgara mażącego o walce z McGregorem na MSG. Teraz po prostu można to zrobić. Albo w Barclays na Brooklinie, albo w Buffalo? Dlaczego by nie. Nowy Jork to wielki stan a UFC z pewnością zawita tam nie raz.
MSG. UFC. Manhattan. Bright lights. Big Fights. It’s about damn time.
MSG. UFC. Manhattan. Bright lights. Big Fights. It’s about damn time.
Medison Garden Square. UFC. Manhattan. Światła. Wielkie walki. Nareszcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz